W środę dzień zaczęliśmy z Siostrami Nazaretankami ze Żdżar koło Nowego Miasta. Była gitara, modlitwa, historia o zwykłości Świętej Rodziny i świadectwa zakonnych dróg: prostej, pełnej cierpienia i poplątanej. Mianownik tych życiorysów był jeden – każda z tych ścieżek prowadziła do tego samego klasztoru.
W porze poobiedniej mocnymi słowami o rzeczywistości po i w trakcie nałogu potraktowali nas mężczyźni, którym alkohol lub narkotyki wyrwały kawał życia i rodzinę.
Czwartek był dla nas dniem spotkań filmowych i rozmów o oglądanej rzeczywistości.
Z rana odwiedziła nas scenarzystka i reżyserka filmu „Zanim zrozumiesz”. Oglądaliśmy film jej autorstwa, dyskutowaliśmy na temat fabuły, sposobu kręcenia i losach bohaterów. Te 50 minut opowiadało historię chłopaka w szkole średniej, balansującego miedzy dwoma dziewczynami, piłką nożną, tańcem, alkoholem i narkotykami.
Piękny obraz najpierw o nonszalancji i nieodpowiedzialności, potem o przyjaźni, miłości i ich możliwościach.
Po chwili oddechu gościliśmy profesora Marka Wierzbickiego z gawędą o fenomenie harcerstwa, walorach przyjaźni w mundurze i fascynujących wartościach wychowawczych.
Wieczór postawił nam poprzeczkę wejścia w świat widziany oczyma reżysera filmu „Dobre serce”. Dwóch mężczyzn, dwa serca, dwa podejścia do życia. Jedno serce chore dosłownie i w przenośni. Drugi człowiek jak to powiadają ”z sercem na dłoni”. Los złączył tych dwóch z zaskakującym finałem, wcześniej jednak porządkując i zmieniając serce chore.
I tak weszliśmy w piątek. Najpierw konferencja w wydaniu księdza Andrzeja, proboszcza z Ruskiego Brodu. Było o synu z przypowieści o tym marnotrawnym, choć głęboka analiza dotyczyła raczej tego, który jak to często wśród nas bywa, niewiele ma sobie do zarzucenia, bo jest raczej w swoich oczach tym porządnym.
Potem Msza święta z druga nauką, równie przemyślaną i adekwatną.
A całość zakończyliśmy późnym wieczorem w strugach deszczu z pochodniami, idąc wśród domów lipińskich naszą drogą krzyżową.
Było wzruszająco, czuliśmy wyjątkowy nastrój tego konkretnego momentu. Wróciliśmy do domów i pokojów jakby trochę inni.
To były dobre dni.
Galeria zdjęć: