Sportowcy spod znaku piłki nożnej prawie zostali mistrzami, kończąc rywalizację w Lidze na niemal najwyższej pozycji czyli drugiej. Tak więc byli o włos od najlepszych.
To samo przytrafiło się kadeckim dziewczynom w zawodach „Sprawni jak żołnierze” , ale już w konkursie Wiedzy Pożarniczej pewien Rafał (cywil) okazał sie absolutnym liderem.
Podobnie stało się w II Radomskim Przeglądzie Musztry, gdzie wprawne oko żołnierzy zawodowych wskazało nas jako zwycięzców tego konkursu i puchar ministra Skurkiewicza znajduje się teraz w naszych zbiorach.
Walczyliśmy też w ogólnopolskim konkursie Biura do Spraw Proobronnych, dla klas mundurowych, pięknie nazwanym „Siła w tradycji” i choć nie udało się wygrać, bo minimalne różnice punktowe zepchnęły nas na trzecie miejsce na podium, to to co zrobiliśmy przy okazji tego konkursu zasługuje na wielkie oklaski. W tydzień przygotowaliśmy – film, słuchowisko radiowe i prezentację – każdą rzecz na inny temat i okazało się, że razem zasługuje to wszystko na nagrodę. Zabrakło trochę czasu i szczęścia by przesunąć się o dwa oczka wyżej.
W mini „mistrzostwach” powiatu w piłce nożnej dziewczyny uratowały honor szkoły i wywalczyły puchar dla zwycięzców, będąc najlepszymi wśród trzech przysuskich szkół średnich.
Najwyższe noty zebraliśmy także podczas IV Radomskiego Pikniku dla Gimnazjalistów i skradliśmy wszystkie oklaski podczas Dni Kościuszkowskich w Jedlińsku.
Najlepsze jednak jest to, że ściągamy uwagę ludzi poszukujących dobrej szkoły mundurowej i tych, którzy przekraczają nasze progi. Słychać wtedy – ci Wasi uczniowie są jacyś inni, uprzejmi, pomocni, grzeczni – jak nie dzisiejsi młodzi. A oni są młodzi i szaleni, skaczą ze spadochronami, pływają kajakami, jeżdżą konno, grają w piłkę, pieką babeczki i faworki, czołgają się w śniegu po lesie, biegają dookoła internatu, kibicują Polakom, gdy ci jeszcze grają, zakochują się, chodzą na spacery, robią sobie szalone żarty i próbują cierpliwość nauczycielską. Nie uciekają od pracy – zajmują się końmi, sprzątają internat, czyszczą buty, czasem też - gdy naprawiają błędy - walczą w brudem na szkolnych korytarzach, sprzedają w szkolnym sklepiku i przygotowują smaczne dni np. z… gofrem, . Opiekują się zwierzętami, często jako jedyni wyrywają chwasty na grobach byłych nauczycieli i w ramach wolontariatu odwiedzają starszych i samotnych mieszkańców Lipin i nie wiadomo komu to przynosi większą radość i pożytek.
Taki był cały miniony rok. Pełen zwykłych zdarzeń, wyjazdów, prezentacji, nauki i młodzieńczych dylematów. I ta codzienność jak się okazuje jest najlepsza, bo właśnie -ta codzienność ściąga do nas, tych którzy chcą się sprawdzić - czy potrafią w tym wojskowym drylu wytrwać i starać się zostać najlepszym.
Jak Wiktoria, Klara, a może Beata?
Teraz odpoczywamy, wakacje pewnie upłyną równie szybko jak rok szkolny. Do zobaczenia.